wtorek, 28 czerwca 2011

Wakacje :)

 W końcu nadeszły upragnione wakacje, a wraz z nimi także i wyjazdy. Chciałabym więc poinformować wszystkich, że nie będzie mnie praktycznie przez cały lipiec. Strasznie nad tym ubolewam, ponieważ kiedy już wyjadę praktycznie cały czas będę odcięta od Internetu, a poprzez to od aktualności książkowych i oczywiście Waszych blogów. Wezmę ze sobą kilka ciekawych lektur, szczególnie przydatnych podczas długiej samochodowej jazdy do Wenecji. Jeszcze przed wyjazdem postaram się zrecenzować "Jesienną Miłość", którą właśnie czytam, a po powrocie naturalnie postaram się odrobić zaległości :) Pozdrawiam!

środa, 1 czerwca 2011

"Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafón

 Muszę przyznać, że uwielbiam twórczość Zafóna. Wszystkie jego książki mają swój wyjątkowy, niepowtarzalny klimat. Uważam jednak, że ten autor z czasem pisze coraz lepiej. Każda kolejna powieść jest coraz lepsza, dlatego nie przepadam specjalnie za książkami, które napisał w latach dziewięćdziesiątych, a na sklepowe półki trafiają dopiero teraz. "Książę Mgły" był według mnie nie do końca dopracowany, więc nie byłam nastawiona zbyt optymistycznie do lektury "Pałacu Północy", a jednak postanowiłam spróbować.

 Już na początku należy się autorowi ode mnie duży plus. Za co? W większości jego książek akcja rozgrywa się w Barcelonie, albo przynajmniej w Hiszpanii. Dużym zaskoczeniem jest fakt, iż historia opisana na kartach "Pałacu Północy" ma miejsce w Indiach, a dokładniej w Kalkucie. Prawdę mówiąc, na początku strasznie się bałam, że Zafón nie poradzi sobie z tak doskonałym zobrazowaniem tego miasta, jak robił to w przypadku Barcelony. Każdy, kto czytał "Cień Wiatru" lub "Grę Anioła" chwali go za mistrzowski klimat i piękne opisanie jej. Po prostu Barcelona widziana przez pryzmat jego książek wydaje się wręcz bajkowa.

 Na szczęście autor sprostał zadaniu. Kalkuta opisana w jego powieści staje się niesamowita. Czytelnik marzy, by choć przez chwilę móc zobaczyć te piękne uliczki skąpane w słońcu, odwiedzić Bibliotekę Muzeum Indyjskiego lub przyjrzeć się tytułowemu Pałacowi Północy.

 Czasy, w których autor umieścił całą akcję są bardzo typowe dla jego powieści, bowiem wszystkie wydarzenia mają miejsce w pierwszej połowie dwudziestego wieku. To także nadaje tej książce niepowtarzalnego klimatu. Według mnie to najpiękniejsze czasy, w których może być umieszczona akcja. Są  tajemnicze i wyjątkowe, że aż nie sposób się oprzeć przeczytaniu takiej książki.

 Niestety, pomimo wszystkich wypisanych powyżej pozytywnych cech "Pałacu Północy" muszę napisać o największym minusie: Jest ona napisana na podstawie bardzo charakterystycznych dla Zafóna, jak i w ogóle dla literatury motywów. Autor wykorzystał tu znany czytelnikom z wielu jego innych książek obraz przerażającego mężczyzny, który straszy w sumie tylko tym, że przez większość książki jest niesamowicie tajemniczy. Poza tym podczas lektury po prostu czuje się powtarzalność w stosunku do innych książek autora. To jedna z jego pierwszych powieści, więc motywy, których w niej użył, były przez niego rozwijane i wykorzystywane we wszystkich następnych książkach.

 Jedną z niewielu rzeczy, która odróżnia tę powieść od innych Zafóna jest liczba głównych bohaterów. W "Księciu Mgły", a także następnych jest ona bardzo wąska, a w przypadku "Pałacu Północy" jest ich na prawdę wielu, co jest też dużym pozytywem.

 Jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnej książki Zafóna, może to być dla niego cudowna, pełna zaskoczeń i nagłych zwrotów akcji lektura, jednak gdy ktoś jest już obeznany z jego twórczością będzie dla tej osoby jedynie czytadło na dość dobrym poziomie.  Pomimo wszystkich rzeczy które przemawiają na niekorzyść tej książki, uważam, że warto ją przeczytać. Nawet jeśli sama fabuła nie będzie dla kogoś zbyt interesująca, to znakomitą rekompensatą  jest genialnie wykreowany obraz dwudziestowiecznej Kalkuty. Polecam!