sobota, 26 lutego 2011

"Drugie Spojrzenie" Jodi Picoult


Muszę się przyznać, że była to pierwsza książka Jodi Picoult, jaką przeczytałam. Wcześniej oglądałam tylko  film nakręcony na podstawie "Bez mojej zgody", który zresztą zdecydowanie przypadł mi do gustu i właśnie z tego względu postanowiłam, że muszę zapoznać się z twórczością autorki.

 Po kilku pierwszych stronach zniechęciłam się całkowicie do czytania. Dlaczego? Ponieważ zaczęłam gubić się w bohaterach powieści. W prawie każdym akapicie dochodziła nowa postać, a ja już sama nie wiedziałam, kto jest kim. Jednak stwierdziłam, że nie będę oceniać książki po pierwszym rozdziale i czytałam dalej.

Autorka snuje tam historię Rossa Wakemana, łowcy duchów. Nie jest on jednak człowiekiem, który robi to dla popularności lub dreszczyku emocji. Ross poszukuje duchów, ponieważ wierzy, że uda mu się spotkać jego zmarłą narzeczoną, Aimee. Przez przypadek trafia na niesamowitą sprawę: w miasteczku Comtosook, na posiadłości, która podobno jest miejscem pochówku Indian dzieją się dziwne rzeczy. Prawdopodobnie są one związane z tym, że deweloper chce wybudować na tej posesji galerię handlową. Ziemia zamarza, mimo faktu, że jest połowa sierpnia, a z nieba padają płatki róż. Ross czym prędzej zabiera się do poszukiwań ducha, ale to, na co natrafia przechodzi jego wyobrażenia.

 Po jakimś czasie dałam się wciągnąć lekturze. Akcja rozwijała się dość wolno, stawiając przed czytelnikiem mnóstwo pytań i niepewności co do dalszych losów bohaterów. Poruszone były ważne tematy, a dwa przede wszystkim: śmierć i miłość. Ale nie tylko miłość mężczyzny i kobiety. Książka traktuje o różnych miłościach: miłości matczynej, ojcowskiej, czy miłości brata i siostry.Właśnie na tym opiera się większość wątków . Jest to po części książka o zjawiskach paranormalnych, jednak podczas czytania nie ma się wrażenia, że coś takiego mogłoby być nieprawdziwe, zmyślone.Wszystko wydaje się realne i możliwe.

 Można się przy niej na prawdę wzruszyć, a także zastanowić nad własnym życiem i tym, jakie jest kruche. Dzięki jednej z postaci- małemu chłopcu o imieniu Ethan, można zauważyć, jakie to szczęście móc być normalnym człowiekiem, wychodzić na dwór, oglądać zachody słońca i wiedzieć, że ma się całe życie przed sobą.

 Podsumowując: jest to bardzo dobra książka, którą na pewno warto przeczytać.

sobota, 19 lutego 2011

"Dziecko Noego" Eric-Emmanuel Schmitt


 Na książkę natrafiłam w bibliotece, jako jedną z historii w zbiorze "Opowieści o Niewidzialnym" Erica- Emmanuela Schmitta. Po wcześniejszym przeczytaniu "Oskara i Pani Róży" stwierdziłam, że muszę zapoznać się z innymi dziełami autora, co też uczyniłam.

 Bohaterem jest tutaj dziesięcioletnie żydowskie dziecko - Joseph. Gdy rozpoczyna się wojna, rodzice są zmuszeni oddać go najpierw do zamożnej, paryskiej rodziny, a następnie do ojca Ponsa , opiekuna w Żółtej Willi- schronieniu dla dzieci, w tym oczywiście także Żydów. Życie w tej małej wiosce było raczej spokojne, choć czasem dochodziły tam echa wojny, a co jakiś czas nawet odbywały się kontrole mieszkańców. Pewnej nocy chłopiec zauważył, że ojciec wymyka się do kaplicy i zamyka drzwi na klucz,a już następnym razem wślizgnął się za nim, by odkryć jego największy sekret, którego do tej pory nikt nie miał zaszczytu poznać.

 Schmitt znów pokazuje, że piękna opowieść nie musi być długa i rozwlekła, by zmienić czyjeś życie. W tej krótkiej przypowiastce udało mu się zawrzeć wiele prawd życiowych. Podsunął w niej ciekawy punkt spojrzenia na różne religie, skupiając się przede wszystkim na judaizmie. Najbardziej jednak zaskakujące jest to, że udało mu się poruszyć te wszystkie problemy z punktu widzenia dziecka, które dopiero zaczyna poznawać świat. Książka ta, jak wiele innych, pokazuje także, jaką siłę ma przyjaźń, ukazując jako wzór Josepha i jego najlepszego przyjaciela- Rudiego.

 Całość pisana jest lekkim językiem (narracja jest pierwszoosobowa i wszystko pokazane jest z perspektywy Josepha, więc nie ma co doszukiwać się tutaj wyniosłych, patetycznych zwrotów). Lektura nie jest długa, ale przynosi wiele wzruszeń i zachwyca swą  prostotą.

 Podsumowując wszystko, co wyżej napisałam, chcę zachęcić wszystkich do przeczytania tej opowieści - zarówno obeznanych z twórczością Schmitta, jak i tych, którzy dopiero mają zamiar przeczytać którąś z jego książek.